12 stycznia 2010, 21:19
Jest wtorek. W takie dni jak ten mam ochotę krzyczeć, ale nikt mnie nie usłyszy. Wiecie dlaczego? Bo wszyscy krzyczą. Każdy drze mordę jak bardzo przejebane jest jego życie…i żyję dalej.
Jak tu się nie wkurwić. Siedzę jak człowiek na zasranej lekcji religii w maksymalnym stadium wyjebania i chill out’u. Piszę scenariusz do mojej nowej zajebistej sztuki teatralnej. Nagle wzywa mnie zajebisty ziomek, pacz serwisant szkolny Pan, Sir’Przemek, że mam iść do Dyra. No to idę na tym zajebanym mrozie z jednego jebanego budynku do drugiego na zjebę na temat mojego jebanego zachowania: że niby olewam wychowawczynie(cóż ona olewa nas wiec równouprawnienie), nie uczę się(kiedy mam to robić jak cały czas mnie gdzieś wysyłają?). Kurwa ja pierdolę, każdy w tej jebanej szkole szuka najmniejszej dziury w mojej dupie aby mi w nią wejść i dojebać. Powoli zaczynam się zastanawiać nad tym czy szkoła polega na odnajdywaniu w sobie talentu czy na rywalizacji nauczyciel-uczeń. Jeszcze kurwa dopierdalają się do mnie ludzie czemu nie jadę na wycieczkę to chyba mein sprawa huh?
Jebane Break broke broken na pałę zbawiciela.
Jedyną osobą, która mimo swojego wszechogarniającego bytu mnie nie wkurwiła to Radziu i chwała mu za to.
Viva Radzio !!!!!